Zapraszamy na fascynującą lekturę, wyłącznie dla Mono and Stereo. Doświadcz wyjątkowego, niezwykle zróżnicowanego świata Living Voice i Definitive Audio oczami, uszami i umysłem jedynego w swoim rodzaju Kevina Scotta…
Co rozpaliło Twoją pasję?
Muzyka.
Od jakiego systemu zaczynałeś?
Moim pierwszym
systemem hi-fi był przenośny magnetofon na taśmę ITT ze 100 watowym wzmacniaczem
gitarowym na lampach EL34 oraz parą solidnych monitorów odsłuchowych firmy Celestian.
To musiało być w 1975.
Kto, lub co Cię zainspirowało?
Było tego sporo,
lecz na pewno zainspirował mnie design głośników Petera Snella. Potrafił
osiągnąć niesamowite wyniki i jakość, używając do tego bardzo skromnych
środków. Nauczyło mnie to, że nie liczy się to co masz, lecz to, co z tym
robisz, jak tego używasz.
A jeśli chodzi o sprzęt z wyższej półki?
Nie lubię
określenia ‘z wyższej półki’. Mam co do niego mieszane uczucia, ale oczywiście
rozumiem o co w nim chodzi. Czuję się w nim większe skupienie na materiałach,
niż na wynikach. Osobiście, zamiast ‘z wyższej półki’, wolę mówić ‘z lepszymi
wynikami’. Taki termin faktycznie oddaje muzyczne doświadczenie, ze wszystkimi
czynnikami, które w nie wchodzą.
Od czego się zaczęło?
Tak jak z wieloma
rzeczami – zainteresowanie zmieniło się w pasję, która z kolei stała się
profesją. Początkowo, pod włos utartym zasadom sprzedawania sprzętu hi-fi,
promowałem ‘koncept pełnego zestawu’. Termin jest dobrze znany, lecz reguła, że
cały zestaw powinien być lepszy niż jego poszczególne części, nadal się
sprawdza. Znakomite elementy niekoniecznie tworzą znakomite zestawy. Ten
problem istnieje również dzisiaj. Wiele zestawów składa się z elementów wybranych
ze względu na ich indywidualne zalety (przynajmniej w oczach recenzentów).
Sprzedaż sprzętu hi-fi nie powinna być zwykłym handlem dobrami. Najważniejszą
zasadą powinno być doradztwo oparte na doświadczeniu i z muzyką jako najwyższą
wartością. I tak właśnie, w 1987 założyłem Definitive Audio.
Jak wybrałeś nazwę Definitive Audio?
Definitive Audio
brzmiało jak doskonała nazwa. To jedna z tych nazw, które od razu wykładają
kawę na ławę i nie owijają w bawełnę.
Co odróżnia Definitive Audio od konkurencji?
Wracając do
historii z Peterem Snellem, maksyma Definitive Audio to: „nieważne co masz,
ważne co z tym zrobisz”. Zaczynamy od wizualizowania tego, jak chcemy ukazać
muzykę, w całej jej okazałości , a potem dobieramy elementy, które pozwolą nam
to osiągnąć. Stworzyliśmy portfolio sprzętu dostosowanego do wielu budżetów,
jak i warunków domowych. Kwestią jest dopasowanie elementów sprzętowych, w taki
sposób, ażeby pasowały do indywidualnych potrzeb muzycznych. To co robimy nie
miało nigdy na celu stworzenia portfolio sprzętu na sprzedaż, naszym celem jest
jak najlepsza jakość dźwięku – a celujemy bardzo wysoko. Dbamy, żeby nie
popadać w projektowe dogmaty podczas wyboru najlepszych części składowych.
Chcemy znaleźć rozwiązanie, które pozwoli uzyskać wyjątkowe doświadczenie
muzyczne.
Jak w to wszystko wpasowało się Living Voice?
W przeszłości
głośniki były najsłabszym ogniwem mojego potrfolio sprzedażowo-doradczego oraz,
w mojej opinii, najsłabszym ogniwem w świecie hi-fi. W tych czasach, skuteczność
przeciętnego głośnika była ciągle w środkowych latach 80tych, co osłabiało
dynamikę, naturalny kontrast oraz koloryt muzyki. Może i mierzą sporo, ale
brzmią słabo. Kolejną wielką wadą takich mało skutecznych głośników było to, że
uniemożliwiały używanie wzmacniaczy lampowych w klasie A. Dlatego postanowiłem
badać budowę głośników i słuchać własnego instynktu wytyczając własną ścieżkę.
Chciałem stworzyć zestaw przyjazny dla wzmacniaczy, z wydajnością kompatybilną
z klasą A. Wierzyłem, że te obiektywne wartości stworzą łatwą i szeroką
dynamikę dźwięku z bogatszym kontrastem oraz kolorytem, a także wiarygodną,
naturalną skalą – czyli podstawowymi elementami muzyki.
Jaki był pierwszy głośnik Living Voice?
Pierwszym
głośnikiem Living Voice był Air Panther 3-way oparty na tubie.
Zaprezentowaliśmy go podczas prezentacji w Heathrow w 1992. Z tego co wiem, był
to pierwszy tego typu głośnik, który z pewnością zostawił po sobie wyraźny ślad
– wystarczy popatrzeć na to, ile tubowych głośników jest obecnie dostępnych na
rynku.
Jak wybrałeś nazwę Living Voice?
Jest to
zanglicyzowana wersja Vitavox – firmy, z którą blisko współpracowałem – w
szczególności z Davidem oraz Neilem Youngiem, synami założyciela Vitavox,
Leonardem Youngiem. David był odpowiedzialny za projekty, między innymi za
znakomity sterownik średnio tonowy przetwornik S2 oraz głośnik basowy 157. Oba
zostały użyte w Air Panther.
Czym różni się audiofil od pasjonata muzyki?
Audiofil słucha
dźwięku i różnic w dźwięku między różnymi sprzętami. Pasjonat muzyki słucha
jej, bo potrzebuje języka muzycznego, żeby doświadczyć autentycznej
wiarygodności artystycznej. Może dlatego audiofile konsternują muzyków.
Chciałem też od razu dodać, że nie uważam siebie za audiofila.
Czy jest coś, do czego się odnosisz?
Nie – wiele dróg
prowadzi do nieba i dowolna z nich może przynieść Ci radość z muzyki. Jesteśmy
oczywiście zawsze chętni do używania marek, które wybraliśmy – to jest właśnie
powód, dla którego je wybraliśmy. Jeśli powstaje jakaś dziura lub dodatkowe
wymaganie – wypełniamy je.
Co czyni zestaw świetnym?
Sztuka zestawiania
sprzętu, tak żeby zawsze oddawał wartości muzyki.
Jak wybierasz sprzęt do portfolio Definitive Audio?
Nasze portfolio
marek ewoluowało powoli. Czasem dobrą firmę tworzą ludzie, a nie produkty.
Produkty są wyrazem ludzi, którzy je konstruują. Mógłbym zmienić imię na Roger
Federer, ale to nie oznaczałoby, że potrafiłbym grać w tenisa. Wszystkie marki
wybrane przez nas zostały stworzone przez ludzi, którzy głęboko rozumieją to,
co robią, oraz, w naszej opinii, wyznaczają standardy.
Czym różni się podstawowy sprzęt Living Voice od
niesamowitego Vox Olympian?
Rozmiarem i ceną.
🙂
Jaka jest historia nazwy Vox Olympian?
Uznaliśmy, że ta
nazwa pasuje idealnie, ponieważ opisuje zarówno jakość wyników, które
dostarcza, oraz dobrze oddaje tytaniczny wysiłek i ilość czasu, który
włożyliśmy w jego stworzenie.
Czym różni się Vox Olympian od Vox Palladian?
Vox Olympian jest
wykończony bardzo luksusowo z mnóstwem detali o jakości jubilerskiej – na modłę
Ruhlmanna – wszystko to umożliwia niesamowite wyniki. Palladian ma 98% DNA
Olympiana, lecz jest krokiem w kierunku prostszej, europejskiej estetyki. Można
to określić jako modernizm – prosty i pozbawiony ornamentów, lecz wykończony
perfekcyjnie.
Co wyróżnia Living Voice od konkurencji?
Po pierwsze
głośniki nie są projektowane przez komitet ani przez dział księgowy. Styl musi zawsze
służyć wynikom, nigdy odwrotnie, dlatego w Living Voice, forma zawsze służy
funkcji, czego nie można powiedzieć o wielu markach nastawionych na sprzedaż i
napędzanych marketingiem.
Czy muzyka orkiestrowa nagrywana na żywo jest najwyższym
testem głośników?
Tak, dokładnie!
Czy powiedziałbyś, że wszystkie głośniki Living Voice
dzielą jedno DNA?
Wspólne DNA między
najmniejszym oraz największym głośnikiem Living Voice dotyczy sfery muzycznej,
bo mimo tego, że zastosowaliśmy w każdym z nich inne rozwiązania
technologiczne, to oba mają bardzo podobne wartości muzyczne. Chodzi o duszę,
lub kształt – jakkolwiek by to nazwać – muzyki. To właśnie pokazuje nam
kierunek, w którym musimy iść.
Do jakiej muzyki się odnosisz gdy projektujesz produkty?
Zbyt wiele tego.
Muzyka jest rozległym obszarem, a zestaw muzyczny musi docierać do każdego
zakamarka. Używam szerokiego wachlarza złożonych, wymagających i artystycznie
przekonujących utworów. Jest to najbardziej ujawniające i oświecające, a także
stanowi faktyczny test dla głośników. Mówię tu o muzyce, która dotyka duszę i o
takiej, która zrywa ludzi do tańca.
Jaka jest rola zwrotnicy?
Oprócz tego jakie
przetworniki wybierzemy, zwrotnica tworzy kolumnę. To niesamowite, jak bardzo
jej zasługi są pomijane. Zwrotnica jest naprawdę ważna. Na przykład, jeśli
weźmiemy te same przetworniki i obudowę (również bardzo ważne!), możemy bez
problemu zaprojektować na ich podstawie 100 różnych kolumn każdą z bardzo
unikatowymi parametrami, jedynie dzięki temu jak nakierujemy ich zachowanie
przy użyciu zwrotnicy. To bardzo skomplikowana sprawa, ale jest ona kluczowa
dla całego projektu. Zwrotnica kontroluje praktycznie wszystko, od balansu
tonów, integracji, spójności fazy, szerokości pasma, do głębi pola. Jest też
głównym czynnikiem kontrolującym charakterystykę impedancji, częstotliwość,
wydajność pozaosiową, kompatybilność ze wzmacniaczem oraz użycie energii.
Wszytko. Zwrotnica jest jak oprogramowanie, które sprawia że komputery
działają. To ona jest właśnie DNA.
W jaki sposób dajesz głos głośnikom Living Voice?
Używam
subiektywnej, iteracyjnej metodyki rozwoju. Obiektywne wartości i modelowanie
komputerowe są cennymi narzędziami, ale są one niewystarczające, żeby
doprowadzić proces od A do Z. Subiektywne metody oraz dobrze wytrenowana
wrażliwość na muzykę pozwalają na ocenienie co jest ‘dobre’, a co ‘naturalne’.
A co z gotowymi częściami?
Na rynku dostępnych
jest mnóstwo części, których można używać ze świetnymi rezultatami. Niektóre są
oczywiście lepsze niż inne, ale najważniejsze jest ich odpowiednie
zastosowanie. Czy nam się to podoba czy nie, nie każda część ma charakter. Są
one jedynie składnikami, czekającymi na kucharza, a niektóre z nich musisz
wyhodować własnoręcznie. Dlatego, w naszych głośnikach stosujemy kondensatory i
oporniki zrobione przez specjalistów, tak, żeby sprostać naszym potrzebom.
Czy budujecie jakieś elementy własnoręcznie?
Tak, własnoręcznie
projektujemy i wietrzymy cewki indukcyjne.
Jakich przetworników używasz?
Używam
przetworników Vitavox oraz Scanspeak. W dużej mierze są robione dla nas. Oraz
jeszcze TAD.
Używa się wielu materiałów do produkcji obudów głośników,
lecz Ty pozostajesz przy drewnie. Czy mógłbyś wyjaśnić dlaczego?
Każdy materiał
używany do konstrukcji obudowy magazynuje energię, a potem ją uwalnia. Często
widzę firmy tworzące obudowy głośników w taki sposób, żeby były jak najbardziej
bierne. Nie stosujemy takiego podejścia, uważam, że odziera ono muzykę z życia
i energii. Testowaliśmy bierne materiały do budowy obudów, i każdy z nich
odbierał muzyce żywotność. Materiał, z którego zrobiona jest obudowa jest
kluczowym elementem i nieodłączną częścią w odzwierciedlaniu żywej muzyki.
Tylko dlatego, że materiał na obudowę nie dodaje niczego do reprodukowanego
dźwięku , nie oznacza że niczego nie odbiera. Materiał, z którego zbudowana
jest obudowa musi działać na korzyść przetworników. Najważniejsze w tej kwestii
jest zarządzanie energią, a nie jej eliminacja.
Jakie jest Twoje podejście do osiągania odpowiedniego basu?
Staram się osiągnąć
odpowiednią wagę oraz barwę, a także idealne wymierzenie czasowe – to nie takie
proste. Kiedy jednak się uda, to muzyczna opowieść zaczyna mieć idealny sens i
wszystko jest włożone w kontekst.
Wzmacniacz lampowy czy półprzewodnikowy?
W przypadku
większości wzmacniaczy, trzeba brać pod uwagę niekoniecznie równy balans między
mocnymi i słabymi stronami. Moje najbardziej pamiętne doświadczenia muzyczne
zawsze dotyczyły wzmacniaczy z bezpośrednio żarzonymi triodami. Nie chcę mówić,
że wszystkie wzmacniacze tego typu są dobre, bo nie są, ale te najlepsze są
naprawdę nieziemskie. Mają one pewne cechy, które ciężko jest osiągnąć
wzmacniaczom tranzystorowym. Są też cechy, które przychodzą z łatwością
wzmacniaczom półprzewodnikowym. Mam wrażenie, że obecnie mamy projektantów z
obydwóch obozów, starających się osiągnąć jakiś złoty środek. Mam też wrażenie,
że konstruktorzy wzmacniaczy lampowych mają większy problem z wymierzeniem
czasowym i szerokim pasmem, a z kolei konstruktorzy wzmacniaczy
półprzewodnikowych mają problem z osiągnięciem kolorytu i dynamiki dźwięku.
Czy powiedziałbyś, że pasja i miłość konstruktorów do
muzyki jest odzwierciedlana w ich produktach?
Jak najbardziej.
Jeśli konstruktor jest wyjątkowo wrażliwy na muzykę oraz posiada umiejętności,
potrzebne by odpowiednio ocenić wartości dźwięku, wtedy wyniki takiej pracy
będą w stanie pójść o krok dalej niż osiągnięcie jakości dźwięku.
Analog czy cyfra?
Są lepsze i gorsze
elementy zarówno analogowe, jak i cyfrowe. Tylko dlatego, że wzmacniacz ma
lampę, nie oznacza, że jest dobry, tak samo jak wzmacniacz półprzewodnikowy nie
jest z góry gorszy. Gramofon nie jest z góry lepszy i to samo może być
powiedziane o formacie cyfrowym.
Jaką muzykę puszczasz pod koniec dnia, lub w jego środku?
Posiadam sporą i stale rosnącą kolekcję muzyki współczesnej oraz muzyki klasycznej. Ale może to być też jazz, Indyjska muzyka klasyczna, czy muzyka elektroniczna… cokolwiek, na co mam nastrój. Przez większość czasu słucham zróżnicowanej muzyki.
Wyprodukowane w Anglii. Czy jest to istotne?
Nie – nie uważam,
żeby miało to jakiekolwiek znaczenie.
Jak zapowiada się przyszłość Living Voice i Definitive
Audio?
Obiecująco, mam
nadzieję. Żyjemy w wielkim świecie, a jeszcze nie spotkałem nikogo, kto by nie
kochał muzyki.
Wywiad przeprowadził: Matej Isak
https://www.monoandstereo.com/2020/08/exclusive-interview-with-kevin-scott-of.html